Barbara Trzcińska rozpoczęła pracę jako nauczycielka języka rosyjskiego w 1967 r. w SP nr 36 przy ul. Tynieckiej. Od 1974 r. pracowała w XXXIV LO przy ul. Zakrzewskiej. W 1993 r. objęła tu funkcję wicedyrektora, którą pełniła do przejścia na emeryturę w 2013 r.
Opiekunka Samorządu Szkolnego, wychowawczyni klas, organizatorka konkursów poetyckich i imprez szkolnych. Jej uczniowie zdobyli tytuły finalistów i laureatów wielu edycji Olimpiady Języka Rosyjskiego.
Doceniona nagrodami Ministra Oświaty i Wychowania (1975, 2005), Kuratora Oświaty i Wychowania (1980, 1982, 1985, 1994, 1996), Burmistrza dzielnicy Mokotów (2011), Prezydenta m. st. Warszawy (2013), corocznymi nagrodami Dyrektora XXXIV LO.
Odznaczona tytułem Profesora Szkoły Średniej (1980), Złotym Krzyżem Zasługi (1989) i Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2000).
Basia wymagała wiele od siebie, nauczycieli i uczniów. Wszyscy, którzy z nią pracowali i uczyli się, mogli liczyć na to, że osiągną sukcesy. Pozornie surowa, szybko dawała się poznać jako osoba o wielkim sercu, która nie zostawi nikogo bez pomocy. Wspaniała nauczycielka, współpracowniczka, przełożona i koleżanka.
Tak będziemy ją pamiętać.
W imieniu społeczności szkolnej
dyrektor Anita Omelańczuk
Wspomnienia absolwentów:
„Bardzo smutna wiadomość. Była życzliwą i wspierającą wychowawczynią. Jednocześnie miała do nas zaufanie i traktowała nas z szacunkiem.”
„Idealna wychowawczyni, to prawda. Z tego, co pamiętam, to była nawet przez pewien czas dyrektorką Cervantesa.
Mieszkała na Sadybie i nawet byliśmy kiedyś cała klasą u Niej w domu, pamiętacie? Mam nadzieję, że wiedziała, że była dla nas ważna.”
„Pamiętam, że bałem się kiedy dowiedziałem się, że wychowawczynią będzie pani od rosyjskiego. Byłem słaby z rosyjskiego i dodatkowo odbierałem naukę tego języka jako rodzaj opresji ze strony systemu. Okazało się jednak, że Ona była jednak ciepła i wspierająca. Być może to Ona załatwiła u Goryluk, żebym dostał 3 na koniec roku (mając same pały). Już się nie dowiem…”
„Próbuje sobie ja przypomnieć ale z dużym prawdopodobieństwem to była też moja pani od ruskiego. Jeśli tak, to dzięki niej, uwierzyłem, że warto znać ten język i co więcej… pozwoliła mi odkryć że jestem w nim dobry. Do dziś pewnie w dużej mierze dzięki jej podejściu potrafię po rosyjsku wytłumaczyć procedurę azylową”
„Basia była kochana. Jak była naszą wychowawczynią, to dałaby się za nas pokroić. Zawsze była wobec nas totalnie fair i totalnie życzliwa. Taka idealna Wychowawczyni. Mieliśmy wielkie szczęście, że to Ona o nas się troszczyła.”